Klub Literacki RUBIKON
Klub Literacki RUBIKON

Spotkanie z bronią

Cmentarz przy ul. Żeromskiego w Wałbrzychu istniał od bardzo dawna. Pamiętam go jako dziecko, gdy na pobliskich łąkach zrywaliśmy wraz z rodzeństwem trawę dla naszych królików. Zawsze lubiłem patrzeć jak śmiesznie poruszały pyszczkami żując pokarm. Cmentarz był bardzo zaniedbany. Potłuczone nagrobki z niemieckimi napisami porosły trawą i chwastami. Jednak kilka grobów było zadbanych. Zawsze stały tam świeże kwiaty i paliły się znicze. Widać zmarli mieli tu rodziny, które o to dbały. Wyremontowano dawną kaplicę cmentarną i zrobiono w niej prosektorium Zakładu Medycyny Sądowej. Dokonywano tu sekcji zwłok ofiar wypadków i przestępstw. Będąc dziećmi często buszowaliśmy po zakamarkach cmentarza. Tak minęło dzieciństwo i nauka. Przyszedł czas na pracę...
...Pracowałem jako dyżurny ruchu na jednej ze stacji węzła wałbrzyskiego. Był chłodny jesienny wieczór i padał deszcz. Około godz. 17 zadzwonił telefon. Dzwonił zmiennik prosząc, abym został dłużej ponieważ on musi odwieźć żonę do szpitala. Odpowiedziałem że zostanę aż on nie wróci. Wiedziałem że do domu dotrę nad ranem. Inaczej nie pasowały pociągi. Gdy przyszedł, wyszedłem na peron. Spojrzałem na zegar była godz. 22. 30 Za chwilę wjechał pociąg relacji Lubawka-Wałbrzych Główny. Ciągnął go parowóz Tkt48-119. Pozdrowiłem maszynistę i usiadłem na drewnianej ławce w wagonie. Po przyjeździe na st. Wałbrzych Główny miałem przesiadkę na pociąg pośpieszny nr. 6502 relacji Jelenia Góra-Gdynia Główna Osobowa. Miałem wysiąść na st. Wałbrzych Miasto. Mieszkałem na Białym Kamieniu i stąd miałem najbliżej. Były to czasy gdy nie kursowały jeszcze nocne trolejbusy i autobusy. Z daleka zobaczyłem światła lokomotywy. Pociąg ciągnął elektrowóz EU07-101 a maszynistą był mój dobry znajomy z MD Wrocław Gł. Pociąg zatrzymał się przed wskaźnikiem W4. Gdy mijał mnie elektrowóz poczułem swąd palonej izolacji. Pobiegłem w kierunku lokomotywy aby powiadomić maszynistę. Wsiadaj, opowiem Ci podczas jazdy!-powiedział. Szybko wsiadłem na elektrowóz. Przechodząc przez przedział silnikowy zauważyłem smużki dymu wydobywające się spod lokomotywy. Co się stało?-zapytałem. Smaży się gdzieś izolacja, ale nie wiem gdzie. Jest ciemno i nic nie widać. Myślę że do Jaworzyny Śląskiej dojadę a tam mam podmianę. Wyjąc silnikami trakcyjnymi EU07-101 ruszył z pociągiem nr. 6502 ze st. Wałbrzych Główny. Następny postój był rozkładowo na st. Wałbrzych Miasto. Tu zamierzałem wysiąść. W żarówkach podświetlających wskaźniki na lokomotywie widziałem skupioną twarz maszynisty. Bez zatrzymania minęliśmy st. Wałbrzych Fabryczny, z dymiącymi bateriami koksowni "Bolesław Chrobry" i "Wiktoria". Po chwili minęliśmy posterunek odgałęźny "Thorez" z widocznymi szybami kopalni i koksownią "Julia". Zbliżając się do przepustu pod ul. Wysockiego otworzyłem boczne okno. To co ujrzałem zmroziło mi krew. Zobaczyłem kłęby dymu wydobywające się spod elektrowozu. Powiedziałem o tym maszyniście. Ten zatrzymał pociąg przed przejazdem drogowym przy ul. Mazowieckiej. Opuścił pantografy, zahamował lokomotywę hamulcem ręcznym i zabierając gaśnicę ze stojaka zeskoczył na tor. Po chwili tylko wąska smużka dymu świadczyła o pożarze. I to by było na tyle. Koniec jazdy!-rzekł maszynista przybyłemu kierownikowi pociągu. Spojrzałem na zegarek, była godz. 0. 40. Po prawej stronie toru widziałem ponure gmaszysko Komendy Miejskiej MO. Maszynista powiedział, że idzie tam aby sprowadzić pomoc. Tu się rozstaliśmy. Ja po minięciu przejazdu poszedłem ul. Kasprzaka, Ludową do ul. Lenina. Jednak przypomniałem sobie, że od ul. Ludowej jest polna droga przez łąki, obok starego cmentarza do ul. Żeromskiego. Nie przypuszczałem że droga na skróty będzie taka długa. Wkoło szeleściły liście opadłe z drzew i wiatr gnał je przed siebie nie wiadomo dokąd. Droga była błotnista i stały głębokie kałuże, co sprawdziłem nie mając ze sobą latarki. W butach chlupało błoto. Pójdę przez cmentarz, tam jest sucho!-pomyślałem. Po minięciu rozbitej bramy cmentarnej poczułem strach. Przyśpieszyłem kroku. W pewnej chwili zauważyłem osobliwe zjawisko. Na grobowcu oświetlonym zniczami siedziało kilka osób. Prym wiodła kobieta. Głosem nie znoszącym sprzeciwu tłumaczyła coś swym kompanom. Spojrzałem na płytę grobowca o niemal krzyknąłem. Leżały tam pistolety i granaty. Dobrze że wiał wiatr i szeleściły liście. Dzięki temu nikt nie zauważył mojej bytności na cmentarzu. Jak mogłem najciszej, macając nogami by czegoś nie potrącić, wycofałem się z cmentarza. Po chwili byłem już na drodze prowadzącej do ul. Żeromskiego. Idąc usłyszałem za sobą szelest i wyczułem jakiś ruch. Chciałem się odwrócić, ale coś zimnego dotknęło mojej potylicy. Nie odwracaj się, ręce do góry i bez kawałów!-usłyszałem szept. Posłusznie podniosłem ręce do góry. Zobaczyłem jak zza następnego drzewa wychodzi funkcjonariusz w mundurze. Zobaczył mój kolejarski mundur i zapytał. Kto Ty jesteś i co tu robisz?. Opowiedziałem skąd się tu wziąłem. Sprawdzimy!-odpowiedział. Przywołał cywila który mnie zatrzymał i coś z nim szeptał. Zostałem zaprowadzony na Plac Dubois, gdzie stało kilka samochodów osobowych i ciężarowych. Kazano mi wsiąść do Fiata 125p z kilkoma antenami na dachu. Nakazano kierowcy pilnować mnie.
Nie bój się, nic Ci nie zrobimy. Za dużo widziałeś i musisz poczekać aż my skończymy. Czy widziałeś kogoś w alei?-zapytał. Tak, funkcjonariuszy. -odrzekłem. Na cmentarzu siedzi banda "Czarnej Mańki", ale nie mów tego co tu widziałeś nikomu, bo spotka Cię coś złego!-powiedział. Nalał do kubka herbaty z termosu i podał bym wypił. Po chwili błogie ciepło rozlało się po mym organiźmie. Wtedy usłyszałem na cmentarzu strzały pojedyncze i z broni maszynowej. Dwa samochody szczelnie okryte plandekami szybko odjechały w kierunku cmentarza. Po chwili przejechała sanitarka na sygnale.
Mnie było ciepło i przyjemnie. Zamknąłem oczy...
...Ktoś szarpał mnie za ramię. Spojrzałem nieprzytomnym wzrokiem na zegarek, dochodziła godz. 6.00. Nade mną pochylał się oficer MO z dystynkcjami podpułkownika. Znałem tę twarz. Jego zdjęcia dość często publikowała "Trybuna Wałbrzyska". Oficer jeszcze raz ostrzegł mnie o dochowaniu tajemnicy. Spisano moje personalia a oficer wsiadł do auta i odjechał razem z pozostałymi w kierunku dworca Wałbrzych Miasto. Nigdy nie dowiedziałem się kto to był "Czarna Mańka" i jaką akcję na cmentarzu przeprowadziła MO? Może ktoś z czytelników wie coś na ten temat? Jeśli tak, niech napisze. Obecnie cmentarz przy ul. Żeromskiego nie straszy połamanymi nagrobkami i zrujnowanym ogrodzeniem. Jest Miejskim Cmentarzem Komunalnym miasta Wałbrzych!


autor: Zbigniew Szałkiewicz
ostatnia modyfikacja: 2010-01-31




Ta praca należy do kategorii:




Średnia ocena pracy to: 3
Ilość głosów: 1

Zaloguj się aby mieć możliwość oceniania prac.



Komentarze (1):


1. 2010-05-05

Zadziwia pamięć do liczb.


Podpis: (U) Kacper Masłowski



komentarze  autor