już nie ma nas
lecz gwiazda Oriona
dalej świeci
już dawno łuk porzucony
to śmierć wyszła z mroku
szczęście rodzi się i
umiera tylko raz
nie wierz że pragnęłam
twojej śmierci jeśli
nie możesz być mój
jak zdrada kolec skorpiona
lodowatej heroiny
raz zadrżało serce
przeznaczenie
za mnie nie ugięte
umierałeś w ciszy
koniec mego szlochu
był jak świt
nie było krwi
gdy leżałeś na łące
już ciągle spuszczam oczy
nikt w nich nie dojrzy
tego co przeoczyłeś
lecz czasami na rozstajach dróg
muszę spojrzeć w niebo tak jak wtedy
sama wybrałam śmierć
dla ciebie w moim świecie
choć żyjesz daleko stąd w swoim
sama nie wiem czy tak prościej
czy tak piękniej
blask mych oczu które
stałe się obumarłe zanim
nauczyły się kłamać
twoje spojrzenie też ulatuje
do gwiazd jak stado
martwych ptaków
i ponad czas i ponad przestrzeń
ponad te wszystkie sprawy
co były między nami
ponad skruszone serce
i skarlałe dusze
ponad to że już Ci
nie spojrzę w twarz
ponad wszystko co dzieli
przy zazdrością krwawej
okrucieństwem pięknej
gwieździe Oriona
spotkają się nasze spojrzenia
bogów którzy nigdy
nie istnieli
autor: Maja Hypki-Grabowska
ostatnia modyfikacja: 2010-01-25
Ta praca należy do kategorii:
Komentarze (3):
Choć wiesz że już nic Was nie łączy, że zabiłaś tak, by nigdy nie postawił stopy w Twoim życiu, to nadal odnajdujesz to co jeszcze łączy światy waszych istnień. To samo gwieździste niebo nad wami. Naprawdę piękny wiersz.