WIERSZ
o odchodzeniu
2009
Nie ma mnie z wami i nigdy nie było
Że się tu bawiłam, to chyba się śniło.
Cicho sobie stąpam po dróżkach i trawach
myśląc, co tu robię, gdzie jest ta enklawa,
gdzie prawdziwe życie i gdzie bratnie dusze,
a dzisiaj, za chwilę odejść przecioeż muszę,
odpłynąć jak fala na morzu, samotnie.
Było czasem trudno, czuję się okropnie,
za bardzo się w śpiewie enklawy durzyłam,
pytając, gdzie świat mój, z kim jadłam, z kim śniłam,
gdzie wiodły marzenia po nocach do świtu,
bo przecież marzenia też są formą bytu,
i chcąc jeszcze bardziej podkreślić przesłanie,
dla tych, co ostali, mam ciche wołanie,
czułe pocałunki, ukłony dla żywych
i czasem zapalcie ogarek prawdziwy,
bo kim że ja byłam, jak nie bratnią duszą,
przynajmniej być chciałam…
Teraz w drogę muszę,
skąd już zapewne nie będzie powrotu...
Zapalcie ten ogarek, nie zmuszam,
ja proszę,
i choćby zabrzmiało to bardzo nieskromnie,
jeszcze tylko wspomnicie co dobrego
o mnie…
autor: Maria Mickiewicz-Gawędzka
ostatnia modyfikacja: 2015-06-12
Ta praca należy do kategorii:
Komentarze (1):