Szkli się rozlany atrament
Złość, żal, pustka, niemoc,
Beznadziejność w bezruchu uwięzi
Rzeźbi na twarzy otępienie umysłu
Jak drewniana marionetka
Usiadłszy na krześle czyśćca
W cieniu przezroczystych trosk
Czekam na czas zmartwychwstania
Dobiegające zmysły delikatniej natury
Nutą kontemplacji nawilżyły gardło
Całkowity zanik promieni słonecznych
Wyrył w duszy rozżarzoną ranę
Wymuszony uśmiech boli
Dłońmi zakrywam oczy
Szelestem trwogi raniąc uczucia
Pod ciężarem grzechu i obojętności
autor: Sławomir Lęga
ostatnia modyfikacja: 2025-02-20
Ta praca należy do kategorii:
Komentarze (0):