Najpierw skrzętnie rozkładam rekwizyty; białą, mokrą plamę na kuchennym stole, z której tłuste krople z pluskiem rozbryzgują się o kafelki na podłodze, garnek zupy, lustro. Potem z przejęciem odgrywam swoją klasyczną trzyaktówkę. Rano, płacz nad rozlanym mlekiem, po południu scenę kłótni małżeńskiej z cyklu „bo zupa była zasłona”, wieczorem trochę przydługi monolog przed lustrem, którego clue stanowią westchnienia: „jaka jestem gruba” „jaka stara” i „jaka brzydka”.
Czasem nieznośny sufler w mojej głowie myli tekst i złośliwie zmienia kolejność aktów. Ja, za to, nigdy nie mylę się podczas charakteryzacji. Wykonuję ją bezbłędnie. Usta układam w podkówkę, nos zwieszam na kwintę, a kreskę na powiekach rozmazuję specjalnym łzawym płynem. Do tego z teatralnej garderoby wyciągam najżałośniej rozciągnięty sweter i najbardziej dojmująco wytarte spodnie. Taka gotowa jestem do odegrania codziennej rozpaczy.
Pacz jaka rozpacz!
Ale rozpatrz, patrz!
Ale nikt mojego teatrzyku nie ogląda, Jedyny widz, dla którego był przeznaczony właśnie wyszedł głośno trzaskając za sobą drzwiami.
autor: Aga Toya
ostatnia modyfikacja: 2015-07-02
Ta praca należy do kategorii:
Komentarze (4):
Dla mnie najważniejszy w tekście jest klimat, wartości które z sobą niesie, konteksty jakie pojawiają się w głowie gdy go czytam, uroda zdań, jeśli jest lub ich brzydota lub nawet nieskładność, pod warunkiem, że są oryginalne i wyrażają jakąś indywidualność. Ciężko powiedzieć ile osób w ten sposób odbiera tekst. Na pewno jednak ludzie różną się pod tym względem. Pracować zaś trzeba zawsze nad sobą i swoim pisaniem. Bo tak to można tylko czekać, na koniec:) Bardzo mi się podobają teksty tej autorki, choć teatrzyk najmniej, muszę przyznać. Inne zaś mnie inspirują i kombinuję jak je skomentować by nie wyszło banalnie:)
To prawda, że często słychać "japko" zamiast "jabłko", "sukięka" zamiast sukienka", Marzęka" zamiast Marzenka, itd., ale w mowie takie błędy sa mniej widoczne. W tekście pisanym wszystko jasne, czarne na białym. Ale skoro jest zryw do pisania, to nalezy pisać. Bedzie coraz lepiej. I tylko prosze na siebie patrzeć łaskawszym wzrokiem, bo inni przeciez tak nie oceniają. Jestem przekonany.
Dziękuję za komentarz. Nie dość, że stara, gruba, to jeszcze pisać nie umie. Kolejny powód do odegrania teatrzyku;-). Uwagi są bardzo cenne. Postaram się do nich odnieść. Słowa "pacz" i "rozpatrz" miały wprowadzić zamieszanie, zmienić trochę ton tej żałosnej wypowiedzi, na być może "komiczny". Teraz coraz więcej osób słyszę mówiących "paczę" zamiastrz "patrzę", więc dla mnie takie słowo jak "pacz" już istenieje w języku i funkcjonuje. "Rozpatrz" to taka postać rozpaczy, która jest rozpatrywaniem (negatywów). Wiem, że żadna teoria nie usprawiedliwia niechlujstwa (pacz: "zasłona") ale czasem efekt może być zabawny. Walka z przecinkami, jak z wiatrakami :-) Jeszcze raz dzięki za czas i trud przeczytania "Teatrzyku codziennej rozpaczy".