Niewinność zmierzchu igra z moim cieniem
słania się i ucieka
w śmiertelnej grze z płomieniami świec
lekko muskając moje usta
słodycz zanikania...
lekko tkliwa w swej niezmienrości..
wspomnienie uścisku rąk
Twój śmiech
zawsze kończący się długą wiosną milczenia
tak jakbyś czekała na ostatni znikający pąk..
owiędły liść
i minione eha jesieni
niesione tkliwym śpiewem kruczych skrzydeł..
wszystko czym tliłaś się w tej jednej magicznej chwili teraz umyka
przelewa się niczym strumień w górskiej dolinie
las...
autor: Piotr Rybak
ostatnia modyfikacja: 2013-03-11
Ta praca należy do kategorii:
Komentarze (0):