Staje na dwóch łapach, wbija we mnie swoje wielkie oczy jakby chciał powiedzieć no daj mi słowo. Więc rzucam mu słowo. Zrywa się, aportuje. Potem układa się w nogach i zasypia. Nastaje cisza, a już po chwili rzeczy oczywiste jak ściśnięte: żołądek i myśli.
Mam ochotę wyjść przez zamknięte drzwi. Pamiętam, że dawniej w środku nocy zdarzyło mi się coś podobnego. Już byłem na korytarzu, kiedy ojciec złapał mnie za rękę. Myślę: mógł puścić, może w końcu znalazłbym drogę do siebie.
Tymczasem Niuton się budzi i radośnie macha ogonem. Patrzy na mnie, na drzwi, oddaje słowo.
autor: Marcin Dydyna
ostatnia modyfikacja: 2010-07-05
Komentarze (0):