c z ł o w i e k
rzecz święta
c z ł o w i e k o w i
czy to możliwe
aby tak…
l u d z i e l u d z i o m…
możliwe wszystko możliwe
myślisz
myślę…
tak…
boli…
l u d z i e l u d z i o m…
jak to możliwe…
że to
co niemożliwe… stało się…
możliwe…
l u d z i e…
l u d z i e… tak… l u d z i e l u d z i e l u d z i e
ich kości stawy skóra
zaledwie powleka
brzuchy piłki balony
nie wypełnia ich nawet
powietrze
nie uniosą ich wysoko
do raju
nie wzlecą ponad
drut kolczasty
z twarzy różnych min tysięcy
m a s a b e z k s z t a ł t n a
inna do końca
zginąć musiała w całości nie mogła
tacy sami sami zostać pragnęli
o p r a w c y
o twarzy wyrytej w kamieniu
na skraju przepaści
innych światem przepaść
c z ł o w i e k i e m jestem
c z ł o w i e k a szukam
autor: Barbara Elmanowska
ostatnia modyfikacja: 2010-01-30
Ta praca należy do kategorii:
Komentarze (2):
Dziękuję. Mogło tak być. Wówczas już przesiadywałam w archiwach przyobozowych.
Wiersz kojarzy mi się z monologiem więźnia przebywającego w niemieckim obozie zagłady. Jego niedowierzanie, rozpacz... ale tli się nadzieja jakby odwrócenie się od tego rzeczywistego świata, który przeraża... następnie szukanie Człowieka... Mimo tego, że człowiek człowiekowi wilkiem... Smutny, prawdziwy i bardzo dobry wiersz.