W pięknej Warszawie,na Pelcowiźnie,
Gdzie Wisła błyszczy w oddali,
Mieszkał Wraz z żoną i trojgiem dzieci,
Niejaki Józef Kowalik.
Po drugiej stronie tej samej rzeki,
W budynku,na samym centrze,
Mieszkała sobie Dziubek Wiktoria,
Na górze,na czwartym piętrze.
Pewnego razu Józef Kowalik,
Wręczając przekaz Wiktorii,
W niej się zakochał,nie wiedząc wcale,
Do jakich dojdzie historii...
Gdy,żona o tym się dowiedziała,
Wszystkie zamarły w niej zmysły,
Wysyła dziatki swoje rodzone,
Sprowadźcie ojca zza Wisły.
Idą dziateczki,jedno za drugiem,
Każde się trzęsie,jak trusia,
O dobra Pani,nie bądź okrutna,
Oddaj nam,oddaj Tatusia.
Wybiegł Kowalik,od nałożnicy,
Ręką zakrywszy goliznę,
Nigdy,już nigdy,jak mi Bóg miły,
Nie wrócę na Pelcowiznę.
Wybiegł do kuchni,wrócił niebawem,
Z nożem stalowym i długim,
Tym nożem zarżnął swoje dziateczki,
Jak stały jedno,po drugim.
Leca nad Wisłą,trzy gołąbeczki,
W górę kierują swe loty,
To trzy niewinne,małe dziateczki,
Kowalikowe sieroty.
Z tej to ballady,morał jest taki,
I trzeba wyryć go w złocie,
NIE PRZESZKADZAJCIE,DROGIE DZIATECZKI,
SWOJEMU OJCU W ROBOCIE...
autor: Zbigniew Szałkiewicz
ostatnia modyfikacja: 2010-01-31
Ta praca należy do kategorii:
Komentarze (5):
Melodia pochodzi z "Ballady o Pani Wiśniewskiej",więc można ją łatwo
zapamiętać i śpiewać na biwaku.Tak właśnie czyniliśmy w latach 70-tych.