i raz i dwa i na cztery szyfrem gaworzysz nieważne
analnie oralnie fiksujesz mity przyjemnie i tak
się zdarzyć może pragniesz to matkę to ojca
zgładzić ach podglądanie kolegów w kitlu ciekawości
genitalnie już na dwie symfonie czujesz że wiesz
bez zmarszczek przecież myśleć się nie uda zresztą
jędrne nosy dłonie świeżo wyprasowane jeszcze
tylko włosy spuść ze smyczy kagańców niech gryzą
póki zęby mają z głodu nie chcą już
myśleć o śmierci(!) dotyczysz innych
pisklęta o uwagę wyją i my tacy kiedyś
dziś z ziemi uschnięte dłonie
o ratunek głupoty o młodości(!)
wróć zlekceważ
autor: Barbara Elmanowska
ostatnia modyfikacja: 2010-01-30
Ta praca należy do kategorii:
Komentarze (0):