Upadły śnieg już swą bielą przykrył ziemię
nie ugina się już ona pod naszymi oddechami
gdy horyzont wirował nad nami gorejącą łuną
dach nieba tak blisko jakby gwiazdami chciał okryć nagość
a siły ziemi wytryskiwały z każdego źdźbła trawy
rozpuszczone na zielonym kobiercu włosy
myślałam że nie braknie nam świętości
dopóki nie odszedłeś...
rozwarte drzwi do wielkiej świątyni
w niej ty i twe modlitwy
co chciałem... co musiałem...
twa twarz wciąż odwrócona
ode mnie ku wiecznemu ogniu
zostawiłeś mi tylko obok siebie
miejsce na klęczki
czy wiesz jak wolno umiera się
w samotności
płomień co cię grzeje mnie
kiedyś spali
powinnam zachować wszelkie miary
nakaz by dawać bez granic
jest wstrzymany
bo żadna ofiara nie może przyćmić intencji
chcesz mego szczęścia
kto ci powiedział że zbawieni
możemy być tylko osobno
swój wybór miarą cierpienia obliczyłeś
ból był i moim udziałem
mnie o zdanie nie pytałeś
wolisz zimny dotyk kamienia
strzelistą wielkość powały
i wędrówkę z najwyższą nutą chóru
nieuchwytność tej przestrzeni
niż ciepłą miękkość mego ciała
jeśli prostota jest niewinnością
żyłam w uśpieniu do chwili
gdy twoje ramiona mnie ściągnęły
żądasz bym znów była tamtą
lecz mnie dotknęła ta odwieczna siła
co sprawia że nawet przedwieczne
świątynie ludzką ręką wzniesione
porosną w końcu uświęconymi miejscami przyrody
w co wierzyć ja nie wiem
historię swą spiszesz więc
dla ciebie odejdę na te pustkowia
gdzie śnieg padając
zatrze me ślady
autor: Maja Hypki-Grabowska
ostatnia modyfikacja: 2010-01-24
Ta praca należy do kategorii:
Komentarze (1):
Taaaak... Najgorzej zakochac sie w fanatyku religijnym, obojetnie tej czy innej religii, fanatyk to fanatyk i już. Tez mi sie zdarzyło ulokować uczucia w takim modlącym sie wciąz człowieku. Prowadzał do kościoła, uczyl modlitwy, pieśni, a potem "nauczał" inne kobiety. Religijnośc nie przeszkadzała mu w alkoholizmie. Mawiał wtedy: Przeciez Jezus tez pił wino...