Idąc aleją świateł myślę
Dlaczego nie ja
Widząc te spojrzenia dwóch serc
One zabijają mnie – umieram
Umieram łzami, odchodzę
Idąc aleją świateł myślę
Dlaczego on, dlaczego ona
Jest w uśmiech uczucia wtulona
A nie ja
Słowa – nic nie znaczą
Czyny – dużo tłumaczą
Lecz są nie zauważone
Zranione serce płaczące przeszłością
Krzyczy smutkiem,
Żalem, który wypełnia
Szary sześcian mych łzawych tapet
Spływających wspomnieniami
Niezrealizowanymi marzeniami
Jeszcze nie przyszła a już odeszła
Już była a już jej nie ma
Błękitny blask zmienił się w truciznę
Gorzki trunek
Czarny rozpaczy pocałunek
Idąc aleją świateł widzę
Cień jej spojrzeń, czuję oddech
Poprzeplatany z samotnością, strachem
Boję się lecz nie zrozumie ten
Ktoś kto nie przeżył tego sam
Idąc aleją świateł widzę drogę
Do snów wypełnionym ciszą
Idę tam – tam jest spokój, radość
Drogą tą jest śmierć
autor: Krzysztof Kaniewski
Komentarze (0):