czy jestem czyimiś oczami
czy czymś w jego oczach
gdy nachyla się nad kołyską
czy jestem tymi które
omiatają świeże ruiny
obrastające jak strupy
tkankę miejscowych chodników
i w oczach dziecka
jeszcze wkładającego piąstki
do swojej buzi
te zamknięte po każdym
głośnym świście
i te szeroko otwarte
jak ramiona przed skokiem
w oczach też suki pilnującej
swoich szczeniąt
gdy wkoło wyją psy
kolor ich nie robi takiej różnicy jak skóry
widzę to wszystko twoimi oczami
i swoimi przez przydymione szkło
wszystkich ekranów świata
i swoimi nagimi bezbronnymi
tymi co nie mogą przestać patrzeć
i tymi które odwracają wzrok
ślepymi też w wielkim blasku
aż do łypiących bielą w ciemności
mrokiem też ziejących z oczodołów
żywych choć należących do zmarłych
martwych należących do żywych
i tych w półśnie wywróconych do wewnątrz
odbiją się te oczy w każdym
jak górskie szczyty w przeczystych sadzawkach
każde z własnym spojrzeniem
pożyczone od ostatnich którzy widzieli
na dnie ich mieszka dusza
a choćby jej nie było
to się ją stworzy i nie zapomni
tych oczu jak latarnie zawieszonych
między nadzieją a jej brakiem
spoczną kiedyś na świetle przechodzącym przez liście
omiotą niebo
Maja Hypki-Grabowska
Tożsamość człowieka, empatia emocjonalna, ważne tematy dzisiejszego świata, rzeczywistość wojenna itd. Bardzo dobry wiersz :)