Klub Literacki RUBIKON
Klub Literacki RUBIKON

„Epistemologiczna namiętność bytu” - rozmowa z Agnieszką Agnes-Miodowską

Marcin Kwilosz: Dzisiejszym gościem jest wspaniała poetka, autorka dwóch książek, która interesuje się także grafiką. O jej poezji można wiele powiedzieć, a zbiór Patrząc w niebo (2016), to m.in. umiejętne zrozumienie istnienia, nieszablonowy, intrygujący wyraz poznania ontologicznej kwintesencji człowieka i słów. Zaś Izydor i jego ekipa (2021) jest wszechświatem młodego serca. Mowa o Agnieszce Agnes-Miodowskiej. Zapraszam.

 

Witaj, dziękuję, że zgodziłaś się na rozmowę.

 

Twoje utwory poetyckie cechuje m.in. bogata strofika, retoryka na wysokim poziomie, niezwykle zręcznie wykorzystujesz środki stylistyczne, rytm, interesujesz się również japońską formą wiersza. Wiem, że nie wydałaś wierszy haiku, a masz ich dużo, ciekawi mnie, czemu nazywasz je „hapiku”? i kiedy ukażą się w formie druku?

 

Agnieszka Agnes-Miodowska: Zaskoczyłeś mnie tym pytaniem. Nie brałam nigdy pod uwagę wydania tomiku z hapiku. Ale zabawnie to brzmi. Hapiku to takie moje twory, które faktycznie przypominają haiku poprzez budowę, ale tematyka ich, brak kigo i kireji nie pozwalają zakwalifikować tych tekstów do klasycznego haiku. Nazwa hapiku powstała z połączenia słów happy i haiku. Dla mnie to po prostu zabawa. Zabawa słowami i ich wieloznacznością. Hapiku z zasady mają uśmiechnąć, zaskoczyć i dać, co najmniej dwie wersje interpretacyjne.

Hapiku uczy minimalizmu, bo to bardzo krótka forma, lecz z szeroką treścią. Dla przykładu podam dwa, by pokazać, o co w nich chodzi i jak mogą być dalekie od siebie przekazem.

 

nieskrępowana

leży obok koszuli

czerwony gorset

 

fiolet pod okiem

zabolał jeszcze bardziej

pęk białych róż

 

Wiesz, że może masz rację, iż warto to wydać? Zastanowię się nad tym. Bardzo dziękuję.

 

Warto je wydać, mają niesamowity przekaz. Wybrałem, dla przykładu jedno hapiku, bardzo mi się podoba:

 

Cień na ścianie

wychodzi pod wieczór

źle zatarty tynk

 

i np. gdy poszukamy drugiego dna, to mamy tutaj np. dwoje ludzi, ich relacje, prawda? Tak go odczytuję. Oczywiście, można go potraktować dosłownie, i też ma sens, wtedy właśnie jest zabawny. Zgodzisz się z taką interpretacją tych wierszy? Dosłownie = zabawnie, ukryty podtekst = proza życia?

 

- Tak! O to właśnie chodzi! W nich są różne oblicza. Każdy może znaleźć coś innego. Zależnie od sytuacji i tego, co w sercu czytelnika. To hapiku dla jednego będzie po prostu obrazem niefachowego wykonania roboty tynkarskiej. A dla kogoś innego będzie szarością i szorstkością nieszczęśliwego związku. Hapiku otwierają różne drzwi w ludzkich umysłach i duszach.

Mam nadzieję, że zrezygnowano już w szkołach z pytania, co autor miał na myśli. Uważam, że narzucanie komuś interpretacji, to zakładanie poezji kajdanów. Poezja to wolność. Nawet, jeśli jest narzucona pewna forma, np. właśnie jak w haiku, to nie wolno umieszczać treści i przekazu w sztywnej zbroi poprawności rozumienia. Według mnie to zabijanie indywidualności. Dosyć już szarości! Ech, znowu rym. Haha.

 

Style literackie wciągają twórców słowa, większość poetów ma swoje ulubione, takie, które wyjątkowo cenią. Domyślam się, że Twoimi są akrostychy i villanelle?

 

- Coś w tym jest. Villanella uczy porządku i organizacji. A tego czasami mi brak ;) Więc taki trening się przydaje. Akrostych za to wymusza nadanie głębszego sensu wierszowi, poprzez podwójną puentę. Tę na końcu tekstu i tę czytaną w pionie. W dodatku jest to genialna zabawa językiem. A ja to po prostu uwielbiam. Haha. Ależ dwuznacznie to brzmi. Już mam w tyle głowy kolejne hapiku ;) Poza tym po prostu lubię takie wyzwania. One pobudzają te szare komórki, które na co dzień są rzadziej używane ;)

 

Wiemy, że dźwięk i dzieło (poezja) niejednokrotnie są ze sobą połączone. Muzyka bywa iluminacją, muzą aktu twórczego. Jaki ma wpływ na Ciebie? Na to, co piszesz? W pierwszej kolejności myślę o piosence „Tennessee Whiskey” Chrisa Stapletona.

 

- Och! Wybrałeś piosenkę, która stała się integralną częścią mojej duszy w momencie, gdy usłyszałam jej pierwsze nuty. Wiesz, jestem niemal pewna, że jeśli zagraliby ten utwór na moim pogrzebie, to wstałabym i zatańczyła? ;) Ale wracając do pisania... Uwielbiam pisać, inspirując się muzyką. Nawet udało mi się kilkakrotnie wygrywać konkurs Muzo-Weny organizowany na Portalu-Pisarskim.pl przez Michała Majewskiego. Czy się chwalę? Nie. Po prostu jestem dumna z siebie :)) Każda muzyka, niekoniecznie piosenka, niesie ze sobą historię. Nie mam na myśli słów danego utworu. Chodzi o samą melodię. Kiedy wsłucham się w jakąś muzykę, to układają mi się w głowie obrazy. Z nich powstają historie. Czasem jest to wiersz. Czasami miniatura w prozie. Nie wiem nawet, jak się to dzieje. To wychodzi automatycznie, ale jest jeden warunek. Mój mózg myśli przełączyć się tylko na słuchanie. Gdy jestem czymś zajęta, to muzyka wywołuje u mnie coś innego niż pisanie. Wtedy tańczę. Nawet, gdy sprzątam.

 

Właśnie, dobrze, że wspomniałaś o konkursach, bo chciałem o tym przypomnieć. Zajęłaś m.in. I miejsce za wiersz „chwila-nella”, konkurs „Zaśrodkowanie#22”, I miejsce w konkursie „Malowanie słowem”, I miejsce za prozę w konkursie Muzo-weny, „Pod piegowatym niebem o smaku kokosu”, II miejsce za prozę, i jeśli dobrze pamiętam tytuł, to był tekst „Upadłszy obok anioła”?

 

- Tak. Masz rację, to ten tytuł. I masz rację, że parę razy wygrałam w różnych konkursach literackich. Konkursy to jedna możliwych z inspiracji. Jeśli temat mnie zaintryguje i zagra ze mną, to pisanie przychodzi łatwo, szybko i przyjemnie. Zauważyłam, że im lżej mi się pisze tekst, tym bardziej podoba się ludziom. Ale to chyba dość oczywiste, bo z naszą pracą idzie nasza energia. Gdy męczymy się z czymś, to i czytelnik będzie zmęczony czytaniem. Ja w to wierzę.

„Zaśrodkowanie” to konkurs poetycki, gdzie najważniejsze są słowa kluczowe. „Malowanie słowem” to był konkurs inspirowany obrazami. Wybrałam do niego wyjątkowy obraz Beksińskiego. Zatem i tekst nie mógł być banalny. Natomiast Muzo-Weny to konkurs oparty na muzyce, o czym już wspominałam.    

 

„Upadłszy obok anioła”, świetny tekst, ale o Twojej prozie pomówimy w osobnym wywiadzie ;) Wierszem w czas pandemii, taki tytuł nosi wydanie specjalne czasopisma „Wytrych -Wolna Inicjatywa Artystyczna”, który ukazał się w 2020 roku. Znalazł się w nim, m.in. Twój wiersz „szerokie łóżko z zimną poduszką”, oraz grafiki. Lockdown zbliża dwoje ludzi? Czy oddala?

 

- Wiele zależy od tego, co siedzi w człowieku. Jeśli przed lockdownem był w głowie i duszy niepokój, ale wciąż wyciszany przez codzienne obowiązki i rutynę, to w momencie takiej zmiany, takiego wymuszonego „stop”, zaczyna się w człowieku dziać rewolucja. A jeśli mowa o parze ludzi, to ta rewolucja jest podwójna. Uważam, że jeżeli dobrze czujemy się sami ze sobą, jeżeli robimy zawodowo to, co z nami spójne, jeżeli mamy pasje, które pomagają nam uniknąć zabijającej rutyny, to taka nowa sytuacja potrafi mieć pozytywne skutki. Bo mamy więcej czasu na bycie ze sobą i partnerem, co pozwala nam na głębsze poznanie. Jednak, gdy, na co dzień szarpiemy się sami w sobie, to lockdown zapewne spowoduje wzrost napięcia, niepokój, lęk. Dlaczego? Ponieważ jesteśmy zmuszeni pobyć bliżej swojego wewnętrznego chaosu. Dostrzegamy to, co w nas samych nie lubimy. A co za tym idzie, odsuwamy się od osoby, która jest przy nas. Ponieważ nasz logiczny mózg mówi tak: „Kimże jest ta osoba, która nas wybrała? Przecież jestem taki niedoskonały. Nie umiem zmienić pracy na lepszą. Nie mam hobby. Mam tyle wad. Więc jak on/ona ma mnie kochać? Jeśli swój ciągnie do swego, to znaczy, że związałem się z kimś tak samo kiepskim jak ja. A jeśli jesteśmy przeciwieństwami, to jest niemożliwe, że mnie kocha! To oszustwo. Lub jest ze mną z litości...”.

Tak to widzę. Wszystko zaczyna się w głowie. Wszystko zaczyna się tam i kończy. To my jesteśmy początkiem, drogą i celem. Więc albo wiemy, że jesteśmy miłością, albo nadal się tego uczymy.

 

Prowadzisz też stronę „Postrzeganie” zamieszczasz na niej swoje grafiki, ogłaszasz konkursy itd. Jak powstają grafiki, co jest inspiracją?

 

- Inspiracja do grafik, jak i do moich tekstów, może być wszędzie. Nawet trafiała się w koszu na śmieci, obierkach ziemniaków czy okach tłuszczu na dnie garnka. Lubię mówić, że moje grafiki pokazują piękno nawet tam, gdzie trudno je dostrzec. Generalnie jestem poszukiwaczką piękna i dobra w każdej sytuacji i człowieku. Niektórzy zarzucają mi głupią naiwność i nadmierne zaufanie do życia i ludzi, ale mi z tym po prostu dobrze. Gdy tworzę grafikę, ona powstaje na bieżąco. Często nie wiem, jaki będzie finał. Ona rodzi się i dojrzewa jakby samoistnie. Niby we mnie, ale jednak poza mną. Ma jakoby swoje własne życie. Tak samo dzieje się z moimi testami. Bardzo często nie wiem, jaka będzie puenta. Ona przychodzi sama. Początek może być w zasadzie wszędzie, choć... On chyba jednak jest we mnie. Gdyby był w tych obierkach, to każdy by go tam zauważył. A jednak widzę tylko ja.

 

Skandynawscy wojownicy ;) będzie kontynuacja wierszy o wikingach?

 

- Wyobraź sobie, że Wiking to dla mnie pewien wzór szczęśliwego człowieka. Niezależnie od płci. Po pierwsze każdy powinien mieć cel i ambicje, by do niego dążyć. Powinien być pewny, że jest w stanie zrobić to, co zaplanował. Ktoś, kto nie wie, czego chce, jest niepewny. A powinniśmy być opoką. Murem. Dachem. Dla kogo? Dla siebie. Nie możemy błagać o szczęście i pytać o pozwolenie. Mamy po prostu wiedzieć, że życie jest piękne. Że tak naprawdę szczęście jest w nas. Moje wikingowe wiersze generalnie są o wolności. O tym, by być. Po prostu być. Pozwolić sobie na bycie sobą i ze sobą. Wiking to ktoś, kto wie. Wie, że żyje. A nie tylko egzystuje i prosi o pozwolenie na oddech.

Czy będzie ciąg dalszy? Wszystko jest możliwe ;)

 

Wiersz „Absurd myślenia - akrostych”, on traktuje o wolność myśli, przekonań, wolność własnego ja, o tym, że nie można żyć bez wolności itd. Często poruszasz ten temat w swoich postach. Jaka jest Twoja definicja wolności?

 

- Nie wiem, czy Cię nie zaskoczę, ale według mnie wolność to synonim miłości. Nie ma prawdziwej miłości bez wolności i odwrotnie. Wolność ma źródło w naszych duszach i głowach. Być wolnym od oczekiwań wobec nas. Być wolnym od oceniania. Być wolnym od blokad i hamujących lęków. Być wolnym to kochać życie. To wstawać z radością. To kłaść się spać z wdzięcznością i nadzieją. Pandemia też pokazała nam czym może być wolność i pragnienie jej. Ale tu raczej chodzi o fizyczny jej sens. Idę, gdzie chcę. Robię, co chcę. Spotykam się, z kim chcę. Dla mnie wolność ma głębszy sens. To bycie po prostu sobą. To czucie się dobrze we własnym towarzystwie. To świadome unikanie tego, co nas osłabia i hamuje. To dzielenie się swoją wolnością i miłością z tymi, z którymi nam po drodze. Bądźmy miłością. Bądźmy wolnością.

 

Zaskoczyłaś mnie, i podoba mi się Twój opis wolności :)

Swoje wiersze zamieszczasz na Portalu-Pisarskim.pl, oraz na grupie Bractwa Poetyckiego -Abbatia-, gdzie jeszcze można przeczytać Twoje prace?

 

- Pierwsza odpowiedź, jaka przyszła mi do głowy, to: „W moim tomiku” :)) Fakt jest taki, że sprzedały się już wszystkie egzemplarze z dwóch wydań. Zatem na ten moment, moje wiersze można przeczytać tylko w tych dwóch miejscach w Internecie, o których wspomniałeś i... w moim komputerze ;) Aktualnie jestem w trakcie dopieszczania zbioru moich miniatur, do których chcę dołożyć też trochę wierszy. To ma być taki twórczy mix o tematyce miłości. Miłości o różnych kolorach i fakturach. Planuję wydać w pierwszych miesiącach następnego roku.

 

Wspaniała wiadomość, czekam na nowy tomik :) Dziękuję za rozmowę, życzę jeszcze wielu sukcesów.

 

 

 

Adres IP, 12.12.21


autor: Marcin Kwilosz
ostatnia modyfikacja: 2021-12-13




Ta praca należy do kategorii:




Średnia ocena pracy to:
Ilość głosów: 0

Zaloguj się aby mieć możliwość oceniania prac.



Komentarze (2):


2. 2021-12-16

Tak, to prawda :)) Dziękuję, że w Bractwie publikujecie swoje teksty, bierzecie udział w warsztatach, komentujecie wiersze, bardzo mnie to cieszy :) i ma dla mnie ogromną wartość :) Dziękuję, że jesteście... Pozdrawiam serdecznie :) 


Podpis: (A) Marcin Kwilosz



1. 2021-12-15

Dziękuję za tekst. Chciałabym nadmienić, że Abbatia to grupa na Facebooku gdzie i ja się udzielam, choć osobiście nie znam tam nikogo, poza panią Anną Paciorek i Magdą Kańską, to nasze teksty się tam spotykają. Udziela się tam jeszcze jeden czlonek "Rubikonu" czyli Kasia Dominik :)


Podpis: (A) Maja Hypki-Grabowska



komentarze  autor