Jest wiele miejsc, które wciąż płoną w nas ogniem. W drgającym płomieniu są wciąż żywe i żarzą się płomyczkiem pamięci. Taki to po nas ślad zostanie niematerialny, ale może i jakaś rzecz, jakieś miejsce materialne? Na mapie świata znaczymy sieć, przypinając chorągiewki naszych punktów przystankowych, w podróży przez życie. Na jednych zatrzymujemy się na dłużej – na lat kilka i więcej, na innych – krócej, na moment, na chwilę. Jest to czasem zupełnie obce nam miejsce - hotel, czyjeś mieszkanie albo namiot lub inne, może jeszcze bardziej egzotyczne schronienie. Najczęściej jest to – jak w filmie Cube, pudełko, sześcian murów domu. Ale przecież w wypadku domu rodzinnego z niewidocznym, ale wyczuwalnym, duchem tego miejsca, zwanym ogniskiem domowym, którego westalką jest kobieta – matka, żona. Dotyczy to domu z dzieciństwa, ale i tego już zbudowanego własnoręcznie gniazda, wymoszczonego dla nas, i dla naszych dzieci, dla których będzie to dom ich dzieciństwa. Sztafeta pokoleń pozostawia widoczne, materialne ślady po sobie, raz w postaci tkwiących głęboko korzeni na Błękitnej Kropce (ziemi widzianej z kosmosu), innym razem w postaci czasem niedbale rzuconej na krawędzi życia kotwicy.
W ujęciu materialnym, to schron przed zewnętrznym światem i fizyczne ciepło. Z drugiej strony to świat duchowy, dający poczucie miłości i bezpieczeństwa. Mniej ważne jest to, czy wyposażony jest w powabne i drogocenne przedmioty, czy jedynie w niezbędne do życia rzeczy. Ważne, że istnieje, jest, a w nim ktoś, kto zawsze czeka, i to coś niewyczuwalne, nieuchwytne na pozór, którego my oczekujemy. To zapach obiadu, stół, a przy nim krzesła, czekające na domowników, to lampa dająca światło, gdy ciemno za oknem. To miejsce, do którego chętnie się powraca, z każdej strony kuli ziemskiej. Przechodzimy przez próg, zamykamy drzwi, jesteśmy u siebie.
Tak zostaliśmy stworzeni, że mamy pamięć, w której warstwami, jak plastry miodu, układają się zapisy wydarzeń z naszego życia, po czasie zwane wspomnieniami. To są niematerialne dowody naszego życia, zapisane w ośrodku pamięci, zwanym hipokampem, zbudowanym z niezliczonej, skompilowanej sieci neuronów, z których każdy z osobna tworzy tysiące połączeń synaptycznych, takich mikroskopijnych punkcików, gdzie następuje przekazywanie informacji z jednej komórki do innej.
Najmocniej tkwi w naszej pamięci, świadomości i nieświadomości dzieciństwo i wspomnienia o nim, jakie by one nie były.
Zaskakujące jest to, że zapis wszystkich doświadczeń, nawet tych najbardziej odległych, gromadzony jest w naszym umyśle w postaci mnemonów, najmniejszych jednostek informacyjnych zmagazynowanych w mózgu albo w systemie nerwowym, w postaci zmian chemicznych w komórkach.
Nasza pamięć, to niewyobrażalny cud natury, niedościgniony komputer, przejaw niezwykłej inteligencji natury. A może boskiego geniuszu?
A to wszystko zło, które się nam w życiu przytrafiło i wspomnienia tych wydarzeń? Czy to też tylko chemia? Nie chcę teraz o tym pamiętać i pisać.
Midlothian, 04.01.2018 r.
Autor: Anna Paciorek
autor: Anna Paciorek
ostatnia modyfikacja: 2018-01-23
Ta praca należy do kategorii:
Komentarze (4):
Bardzo ciekawy tekst :) Przypomniała mi się piosenka Zbigniewa Wodeckiego "Lubię wracać tam gdzie byłem" :) Pozdrawiam serdecznie :)
Dziękuję za przeczytanie i komentarz.
Ja też dziękuję.