Meriba
Nie przenikniemy
nigdy na wskroś
nigdy bez zwątpienia
Jest możliwe
jednak nic z tego.
Źródło tryskało
ale wyschło
Czy to On
zatyka usta
Czy twoja osoba
ulatnia się
Zawżdy widnieje biskwit
dłonie i skinienie
Lico raz po raz odmienne
raz po raz świeże rysy
Zmierzcha
dzień spowija
błogi sen
nektar i ambrozja
Nie zadaliście pytania
nie spętaliście jego stóp
dłoni nie skrępowali
afryta nie przykuto do bessy
Trwamy tak adepci
którzy zgubili mapę do Meriby
dłonie wciąż trudzą
od frenezji
On to
widniał
zaiste
w miejscu
Strzępy oczyściła pomroka
w okamgnieniu
ofiarujmy innym
wiarę w niemożliwe.
Kasia Dominik
autor: Katarzyna Dominik
ostatnia modyfikacja: 2017-10-05
Ta praca należy do kategorii:
Komentarze (2):
Ja też :) Świetny wiersz Kasiu :)
Uwielbiam odwołania do kultury antycznej w wierszach.