Klub Literacki RUBIKON
Klub Literacki RUBIKON

Badanie Mnie

Granice pamięci są wyczerpane przez naszą świadomość. Każde drobne pragnienie niszczymy w akcie wydrążenia tunelu do spokoju (niemożliwego wręcz). Gdy tylko szala dzikich pokus wydostanie się, masturbacja nie jest czymś wystarczającym (zarówno fizyczna jak i psychiczna). Potrzebny jest Ktoś.

Ten Ktoś może być kimkolwiek: przypadkowo mijanym obcym, znienawidzonym przyjacielem, dawnym kochankiem, z którym cokolwiek przestało łączyć. Pragnienie zaspokojenia zbyt ogromnych potrzeb zawsze przeważa i dominuje. Nie da się nad nim zapanować. Musi wydostać się całkowicie, aby funkcjonowanie w ramach społeczeństwa było znośne.

Ulegałam tak wiele razy tej fali, lecz ten przypadek był niemożliwy to spenetrowania, pochłonięty przez litery. Dotykałam Jego włosów, ust, szyi, obojczyków, brzucha, członka, owłosienia, ciała za pomocą rozedrganych linii papilarnych omiatających klawisze klawiatury.

Romansowałam z Kobietą, ta miłość była najbardziej namiętną fizycznie. Nie bałam się. Nie myślałam. Moje usta lawirowały po całym Jej ciele, tworzyłam ją, dotykałam znowu liniami papilarnymi ciała ze słów. Jej dłoni, piersi, nóg, warg sromowych, delikatnych ust. To jak fascynacja swoim ciałem. Słowna masturbacja i przelanie wszelkich pragnień bliskości, których nie zaznawałam bo ten, kogo spotykałam przypadkowo na ulicy nie widział mnie a ja nie widziałam jego. Ktoś, kogo zawsze pragnęłam dla ukojenia swoich pragnień, nigdy nie był tam, gdzie trzeba. W milczeniu więc przełykałam każde emocje, zabijałam się czymkolwiek się dało. A jedyny spokój odnalazłam w chwili, gdy choć chwilę pozostałam w świecie Nicości. Jakimś trafem gdy chciałam zrobić widowisko faktem samobójstwa nie pojawiał się nikt. W końcu dałam spokój i zamknęłam te próby wewnątrz siebie.

Nie mogę zliczyć jak wiele razy zabiłam się w swoim rozgoryczeniu i jak wiele razy opłakałam siebie po nagłym akcie złości. Stoję, siedzę albo leżę zdezorientowana tym, jak świat wygląda poza moim wewnętrznym ja. Patrzę jak tu obco, jak niebezpiecznie zimno. Jak wiele ludzi łapie kontakt, choćby muśnięciem dłoni. Spoglądam i boję się tego, jak wiele pragnień mogą wylać na świat i jak je wylewają. Uciekam od tego jak najszybciej i chowam się w swoich czterech ścianach. Obskurnych, przemęczonych moją twarzą. Patrzę na odbicie w marnym lustrze. Chcę zabójstwa na sobie. Ile można spoglądać na te przebrzydłe i wciąż identyczne pragnienia innych, których Ja nie mogę przelać?


autor: Natalia Waligóra
ostatnia modyfikacja: 2017-02-04




Ta praca należy do kategorii:




Średnia ocena pracy to:
Ilość głosów: 0

Zaloguj się aby mieć możliwość oceniania prac.



Komentarze (1):


1. 2017-02-05

Świetny tekst, z jednej strony pełen niepokoju , nizaspokojenia ,pragnienia z drugiej precyzyjny, panujący nad słowem i emocjami jak internista badający atrakcyjny okaz.


Podpis: Fanka



komentarze  autor