Od tylu lat przychodzę tu dla Ciebie, Giocondo. Mogłabyś choć raz odkryć się przede mną. Na początku myślałem, że Twój uśmiech jest zachętą, nie wiedziałem tylko do czego. Nie był on ani wesoły, ani lubieżny. Tylko Ty mogłaś się tak uśmiechać. Udawać, że wcale nie prowokujesz. Po prostu opierasz ręce i patrzysz, strzegąc swej tajemnicy. Ty jednak wiedziałaś. Musiałaś wiedzieć, że będę przychodził tu codziennie badając każdy milimetr Twojej powierzchni. Nawet nie zauważyłem, kiedy Twój uśmiech zrobił się drwiący. Musiałaś wiedzieć, że nie jestem wstanie wykraść Twojego sekretu. Czułem się poniżony kolejnymi próbami. Już nie wiedziałem, czy jesteś stara czy młoda. Którą z tych kobiet jesteś? Czy naprawdę żoną tego kupca? Nie, Ty nigdy nie byłaś i nie będziesz czyjąś żoną. Czy w ogóle jesteś kobietą? Leonardo był tak narcystyczny, że lubił się otaczać swoimi odbiciami. Teraz dostrzegam, że w ogóle już się nie uśmiechasz. Nie wiem, czy to grymas rezygnacji, ale Twój wzrok niezmiennie pada na mnie. Chciałem odnaleźć tę winnicę, którą widać za Tobą. Jednak nawet dotarcie do tego miejsca, nie przybliży mnie do Ciebie. Podobno masz na skórze ślady choroby, która doprowadza do zapchania żył. Nawet jeśli jesteś chora to nigdy nie umrzesz. Przeżyjesz mnie i swoją tajemnicę. Choć czasami nachodzi mnie myśl, od której wariuję, że nie ma żadnej zagadki. Czy jesteś tylko złudzeniem, kilkoma plamami, grą światła i cieni, zwodniczą optyką mojego wzroku, zwykłą sztuczką kuglarską, za którą nic się nie kryje? Wtedy ponownie się do mnie figlarnie uśmiechasz. „Poświęciłeś życie dla żartu”. Prawie mi to mówisz, prawie mi dajesz tę odpowiedź. Nigdy niczym mnie nie obdarowałaś, za wyjątkiem swojej obecności. Poświęciłem Ci wszystko, ale wcale oto nie prosiłaś. To prawda. Nie ja pierwszy i nie ostatni stoję do Ciebie w kolejce. Jeden posiadł Cię na krótką chwilę i stąd wyniósł. Ogarnia mnie rozpacz, gdy pomyślę, że nie oddał prawdziwej Ciebie. Dawno temu, późną nocą, wydawało mi się, że wychodzisz ze swoich ram. Nie możesz jednak być żywa, aby być wieczna. Wisząc wciąż w tym samym miejscu i nigdy mi nie odpowiadając, dajesz mi szansę, bym zawsze był wysłuchany.
autor: Maja Hypki-Grabowska
ostatnia modyfikacja: 2017-01-27
Ta praca należy do kategorii:
Komentarze (1):
Bardzo dobrze napisane. I dobry tytuł:)