przesyć sny zwątpieniem realności
dławię się pustą przestrzenią
chcę poczuć grzmot wiszącej groźby
nie odwlekaj obiecanego deszczu
utop anestetycznym złotym trunkiem
omamy spokoju poddanych własnej woli
szepty szaleństwa wewnętrznej narracji
zgaś wieczny ogień tak mi dopomóż
autor: Mateusz Andrzej Masłowski
ostatnia modyfikacja: 2016-11-15
Ta praca należy do kategorii:
Komentarze (1):
Wiersz jest inkantacją, przywodzi na myśl wszystkie te rytualne zaśpiewy, zaklęcia z różnych kultur. Przywoływanie deszczu zwykle wiązało się z rytuałami płodności, odnawiającego się życia. Dawne kultury wierzyły jednak w nierozerwalną więź między śmiercią i życiem. Uważały, że aby coś mogło się odrodzić, coś musi najpierw umrzeć. W tym wierszu tę grozę widać, raczej jest to prośba o burzę bardziej, niż letni deszcz. Podmiot liryczny prosi o coś, czego się boi i pragnie za razem. Można się tu doszukać pewnej zmysłowości, wszak deszcz zapładnia ziemię, ale takiej związanej z ofiarą. Interesujące jest też połączenie zaklęcia z modlitwą. Widać tutaj podobieństwo między nimi. Utwór dla zainteresowanych tematyką:)