Klub Literacki RUBIKON
Klub Literacki RUBIKON

Żywoty Much

 

W sali bibliotecznej panowała niczym niezakłócona cisza. Dochodziła osiemnasta, więc korzystający z wypożyczonych książek ludzie opuścili już bibliotekę. Pozostał tylko jeden mężczyzna, uparcie wertując kilka opasłych tomów.

Przechadzający się pomiędzy stolikami pracownik biblioteki, pan Wieńczysław Pobożny zauważył, że na stoliku przez mężczyzną leżą dzieła wielkich filozofów, Nitzschego, Schopenhauera i Bacona. Siedzący przy stoliku człowiek sprawiał wrażenie pochłoniętego bez reszty lekturą, więc pan Wieńczysław bardzo dyskretnie spojrzał na zegarek, szanując wyznaczony ustawowo czas pracy czytelni.

Nagle od drzwi doleciało najpierw ciche, a potem narastające bzyczenie. Po kilku sekundach na środek sali wleciała z łoskotem opasła, wielka mucha, burząc spokój czytelnianego przybytku. Jegomość zza stołu od razu zwrócił na nią uwagę, a gdy Pobożny po raz kolejny mijał jego stolik, nieznośne bzyczenie ustało nagle wraz z trzaskiem gazety uderzającej o stół. Mężczyzna powoli podniósł gazetę, pod którą spoczywały doczesne szczątki skrzydlatego chuligana.

W czym też zawiniło panu to stworzenie, że zasłużyło na śmierć? - Zapytał zdegustowany Wieńczysław.

Dość hałaśliwe stworzenie, przyzna pan - odparł jegomość zza stołu siląc się na uśmiech.

Jednakowoż stworzenie boże, jak pan czy ja - naciskał Pobożny, chcąc wzbudzić skruchę w zatwardziałym sercu owadziego zabójcy.

Proszę pana, my jednak mamy świadomość życia i umierania, a życie i śmierć muchy to pasmo bezsensownych i przypadkowych zdarzeń.

Śmierć, to jednak śmierć, muchy czy człowieka, przerywa ten skomplikowany proces w sposób brutalny - Pobożny spojrzał z niesmakiem na gazetę - Jak sądzę, także mucha nie spodziewała się, że tak nagle dokona żywota na stole w tej sali.

Ale za to ma teraz szansę przejść do życia bardziej interesującego niż doczesne, jak mawiał Goethe - jegomość chciał rozbroić żartem niezręczną sytuację.

Filozofowie francuskiego oświecenia wyśmialiby pański pogląd - skrzywił usta bibliotekarz nie podejmując dowcipnego tonu.

A romantycy niemieccy wyśmialiby filozofów francuskiego oświecenia - odparował natychmiast mężczyzna za stołem. Czyżby trafił na przeciwnika godnego podjęcia dyskusji?

Nie jestem przekonany, czy Arthur Schopenhaur pochwaliłby pana uczynek, gdyby tu siedział - Pobożny bezlitośnie punktował przeciwnika.

Czy pan przypadkiem nie przesadza - mężczyzna zaczynał żałować, że wplątał się w tą rozmowę- przecież to właśnie Schopenhaur twierdził, że zwierzęta nie odczuwają cierpienia, a owady w ogóle nie czują bólu.

A to może ja przywalą panu po głowie, dajmy na to, młotkiem i sprawdzimy, czy pan poczuje ból? - Zaproponował Wieńczysław wbijając wzrok w delikwenta.

Mężczyzna popatrzył na zegarek, próbując jakoś wybrnąć się z kłopotliwej sytuacji.

Proszę pana, zwierzęta żyją i zdychają codziennie jedzone przez ludzi, czy to także uzna pan za morderstwo pierwszego stopnia? - Teraz wytoczył ciężką artylerię

Tą muchę też pan zabił z głodu, by ją zjeść? - Pobożny poczuł, że dopadł delikwenta w samym rogu ringu.

Mężczyzna nic nie mówiąc, sięgnął ręką, złapał zwłoki muchy odlepiając je od blatu stołu i włożył sobie do ust. Dwa razy poruszył żuchwą i przełknął.

- Nie jest zła - podsumował kulinarny eksperyment, spoglądając znacząco na zdumionego bibliotekarza.

 


autor: Andrzej Chodacki
ostatnia modyfikacja: 2014-02-07




Ta praca należy do kategorii:




Średnia ocena pracy to:
Ilość głosów: 0

Zaloguj się aby mieć możliwość oceniania prac.



Komentarze (0):


komentarze  autor