Rozmawiać z Bogiem chciałam
Rozmawiać z Bogiem chciałam,
Ojcze nasz, Matko Święta!…
Jak dalej nie wiedziałam
lecz motywacja piękna…
W książeczce ktoś napisał
zawiło,
nie rozumiem,
co robić, byś wysłuchał,
i wątek gdzieś zaginął
Ojcze nasz, któryś w niebie,
o nic dla siebie nie proszę,
o świat się cały martwię,
ręce do nieba wznoszę
gdy ładu, współczucia nie ma,
czarty szaleją na Ziemi,
ludzie się modlą pod krzyżem,
a tylko… Zło się pleni…
Rozmawiać z Bogiem chciałam,
Ojcze nasz, Jezu, Chryste!
I motywacje miałam,
intencje moje czyste.
O naszą Polskę mi idzie,
ludzi, co na tej Ziemi
modlą się tak wytrwale…
Czy jesteś jeszcze z nimi?
Dziś sama z boku na stronie
w zadumie cichej i mrocznej
klucza w poezji szukałam,
co prędzej do nieba dotrze…
autor: Maria Mickiewicz-Gawędzka
ostatnia modyfikacja: 2020-10-19
Ta praca należy do kategorii:
Komentarze (2):
Pięknie Pan opisał wrażenie, jakie zrobił na Panu mój wiersz. Jakie to miłe, że Ktoś, że Pan czyta. Ale czy ja w „mrocznej scenerii” szukam klucza? Czymże jest owa mroczność? W modlitwie, czy widzeniu mnożącego się Zła na świecie? A może śmierć i beznadzieja to
po(mroczność)?
Ten wiersz , to jedna z trzech wierszowanych modlitw, jakie mi się napisały. Tamtych nie zamieściłam jeszcze… Ten lubię najbardziej chyba…
A swoją drogą,, być może każdy wiersz, obraz, marzenie, wyobrażenie, jest modlitwą… Wszelkiego rodzaju twórczość fizyczna, mentalna, świadoma i nieświadopma jest modlitwą… nie zawsze do Boga, zwłaszcza ta erotyczna, sprośna, podświadoma wywodząca się z niższych sfer naszej osobowości(?) skąd wywodzą się wszelkie pokusy i pragnienia, zdrady i namiętności (?)...
Gdy tworzymy… gdy stworzymy coś fajnego, z czego jesteśmy zadowoleni bywamy, przynajmniej ja, w autentycznej ekstazie, innym świecie, a może właśnie w niebie (?)
Podoba mi się wiersz prostą filozoficzną narracją. Ile razy sam pogubiłem wątek w jakiejkolwiek modlitwie, prośbie – niekoniecznie do samego Boga. W myślach, gdzie nie można było się skupić, tam gdzieś daleko czaiło się wciąż zapytanie, zwątpienie o istnienie tego co nad nami. Ileż to razy, codziennie ludzie popełniają błędy z „wiarą” prosząc i modląc się – wątpią. Za chwilę tracą pamięć dla grzechu. Skąd bierze się ta przewaga złego nad dobrym?. Człowiek zbudowany jest podobnie, z krwi i kości, z wody.
Jedyna różnica, to płeć. Kobieta i mężczyzna. Wszystko co złe i dobre, właśnie wyzwala się w emocjach wokół tych płci. Nawet jeśli dojdzie jeszcze trzeci czynnik, jakim jest miłość do Boga. Dodam jeszcze głód w szerokim tego słowa znaczeniu. Człowiek powinien umieć nad tym zapanować, ale natura obdarzyła każdego innymi cechami, walorami, psychiką. Nie ma takiego samego. Czasami jest to trudne, bardzo trudne do opanowania, taka nadpobudliwość u ludzi, różnego rodzaju skłonności do sadystycznych zachowań, choroby itd. Dla takich ludzi jest ciężko żyć w wstrzemięźliwości, ascezie. Pewnie, że większa frajda w przyjemnościach, to każdego zastanawia, kusi. Są tacy, co nie poddają się, bo mają t.zw. silną wolę, wiarę w siebie. Jaki gatunek grzechu nie jest ciężarem sumienia…?
Sumienie, wiara w modlitwie, skupienie – to umiejętności medytacji nad sobą, a za tym silna motywacja, determinacja i prosta prośba, przynosi – ulgę. Natomiast, jedno zwątpienie gubi klucz – ulatuje. Wówczas będziemy błądzić i szukać, by odnaleźć się w tej prośbie - modlitwie. Okazuje się, że stoimy przed wejściem, drzwiami do którego nie mamy klucza, choć drzwi są otwarte. Te drzwi są fałszywe, złudne, za nimi kryje się właśnie, to zwątpienie, pragnienie do popełnienia błędu, czynu niegodnego – dotknąć zła. Jest opór w pewnym sensie, on drzemie, czai się, i jest w każdym. Ten klucz musimy znaleźć. Jeśli ma on wprowadzić nas na nową drogę życia, nawet po złych doświadczeniach, których doświadczyliśmy do tej pory. On nie jest do tego, aby sobie otworzyć nim drogę do(…), ale do tego, aby zamknąć te otwarte drzwi przed pokusą, bo to wtedy będzie prawdziwa droga do tego lepszego, zwycięstwa nad złem. Wystarczy odwrócić się do drzwi plecami i popatrzeć, ile było ścieżek i dróg, by nie popełnić błędów, a jednak omijaliśmy te dobre, i wkraczaliśmy na te złe. Dlatego też modląc się, prosząc w zadumie, w trakcie te złe wątki, zachowania w życiu, przypominają w pamięci (bo może były przyjemnością – grzechem, zdradą itp.) przeszkadzają nam, leżą na sumieniu. Po prostu trzeba się do nich przyznać, wyrzucić z siebie. Wiem, to nie jest proste, ale konfesjonał tak do końca nie pomoże.
Tak na koniec, to smutne, ze w mrocznej scenerii szuka Pani klucza, trudno będzie tam go znaleźć. Chociaż po nocy w samotności przychodzi dzień radosny. Ma Pani racje, że w prawdziwej poezji - tam go znajdzie. Bo w poezji jest zawsze światło, nawet gdy po mroku, tam zawsze poeta zostawia cząstkę swojego światła na dobrej drodze, a też wskazuję, by omijać tą złą. Zawiła jest poezja i ta w książeczkach … również.