Kavafis żył w innym świecie, a ciosy zadawane są teraz inaczej w tym obecnym. Czyż materia poetycka jest tak czysta. Czy w tym obecnym świecie z pozoru pędzącego na łeb i szyję, nie wytrąca się energii ludzkiej, powodując słabości (które dopadają i tych wybitnych, nie piszę tu o sobie) Pani Aniu ten komentarz bardzo mnie ucieszył. Lubię zamieszać w czymś czystym. Jest cudownie słonecznie na plaży, nie ma mew, chmur, ani fali. A co Pani poczuje, gdy usłyszy: lody, lody, lody dla ochłody...Kavafis twórca kunsztownej poezji, pewnie odniósł by się krytycznie do takiego zaburzenia termoregulacji organizmu. Hipotermia poetyczna czy może taki cios: https://www.youtube.com/watch?v=16K6H9b7GDc.
Jeśli się dobrze doliczyłam, zadał Pan tu 17 ciosów czystej materii poetyckiego ujęcia.
Dobry przykład tekstu, który wymaga bezwzględnego oczyszczenia ze słów, które zatrzymują jego energię (Kavafis powiedziałby - są jego słabościami).
Jednak są osoby, które np.w wyniku ciężkiej choroby naprawdę lub tak im się zdawało, że nie są nikim ważnym, prawie nic w życiu nie doświadczyły. I gdy widzą kres swej wędrówki muszą odczuwać jakiś żal, bo przecież widzą, że u innych toczy się to inaczej. Ci inni, którzy narzekają, powinni uświadomić sobie jak wiele mają, ale zwykle szczęście wydaje się być czymś obok nas, a nie w nas, z tego powodu, że nie możemy polubić siebie, wydaje nam się, że uszczęśliwi nas coś z zewnątrz. Z drugiej strony, tylko dzięki temu istnieje postęp, że ludziom nie wystrczy po prostu być i gonią za tym szczęściem. Tylko, że postęp ma i ciemną stronę, m. in.odstawiania na boczny tor takich właśnie, co nie umieją gonić lub nie mogą. Na końcu żal osoby nieprzeciętnej, która wszystko już miała, wszystko w zyciu doświadczyła. Wszystko z wyjątkiem trawania czegokolwiek. I taka osoba uświadamia sobie, że nawet i ona trwać nie będzie, nie zachowa niczego. Pyta: to już wszystko? Tak wiele, a i tak nigdy dość i zapyta: to już wszystko? Tak samo ta co nie doświadczyła nic, w głebi jednak do końca czekając na coś nieokreślonego: to już wszystko? więc naprawdę nic się nie wydarzy? Nie wiem dla kogo odpowiedź będzie straszniejsza: tak, to już wszystko. Wniosek też może być taki, że czy ktoś przemierzy ziemię, czy będzie siedział w jednej chacie, oboje będą żałować odejścia. Lecz który bardziej? Który się pogodzi? A może to zalerzy od człowieka, w obu przypadkach może być zgoszkniały lub nie. Nie wiem więc od czego to zalerzy.
np. przypadkiem zwątpienia
To zawsze teren wysoce emocjonalny, to wciąż balansowanie na krawędzi beznadzieji i jakiejś dziwnej siły w prostej formie. I też ciężarem niektórych problemów i aspektów życia, i konkretnym przypadkiem.
Zastanawia mnie czy jest ktoś, kto nie cierpi. Cierpią z błachego powodu, nawet z powodu kamyka. Filozoficznie cierpi każda ze stron, bo nie wie co traci ta osoba, która chociaż wie, bo nie wie, że nie doświadczyła - to zastanawia, może nie boli. W tym przypadku cięrpię ja sam, bo tamto jest tylko martwym przedmiotem. Cierpieć z powodu? Kto dostrzeże w tym siebie będzie cierpiał.
Czy bardziej cierpi osoba, która odchodząc wie, że nic nie traci, bo nic nie doświadczyła, czy też ta, która traci wiele.
Jeżeli chcesz napisać komentarz dotyczący ogólnej twórczośći autora, ale nie konkretnej pracy, powinieneś to zrobić w komentarzach do profilu autora.
Zarejestruj się, aby zarezerwować podpis i uaktywnić inne funkcje!
Komentarze prac są moderowane - oznacza to, że wpisy nie na temat, zawierające wulgaryzmy lub reklamy - będą usuwane.
Subskrypcja:
Zaloguj się aby mieć możliwość subskrybowania komentarzy pod tą pracą.