Klub Literacki RUBIKON
Klub Literacki RUBIKON

Komentarze Użytkownika (41):

21. 2017-09-12

Dziękuję, miło przeczytać. Tak, pamiętam w jakich okolicznościach pisałem ten wiersz. To była wigilia, w podpisie jest błąd w dacie.


Podpis: (A) Wiesław Leszczyński



20. 2017-04-30

Nie. Żadnych skojarzeń biblijnych. Inwersja, juz jej nie ma. Dziękuję za komentarze i zwrócenie uwagi.


Podpis: (A) Wiesław Leszczyński



19. 2017-04-30

W następnym życiu, ani jedno, ani to drugie, nie będzie obecne.

Istnieje jeszcze "Rzeczywistość"


Podpis: (A) Wiesław Leszczyński



18. 2017-04-23
praca: Sacrosancta

Dziekuję.


Podpis: (A) Wiesław Leszczyński



17. 2017-04-23
praca: Sacrosancta

Pozostałem z imienia i nazwiska ten sam, odmieniony o kolejne lata. Ważę się codziennie ze słowani, powściągam sprawdzając, czy nie ubywa mi z duszy.Dziękuję za komentarz. 


Podpis: (A) Wiesław Leszczyński



16. 2014-01-19

Dziękuję Pani Mario.

W pewnym odniesieniu do abstrakcji, mataforyzacji zjawiska - opak na opak. 

Rozumiem kpinę w systemie i personalnie. Całkiem, całkiem nie jestem w 

porządku. Nie odnoszę się personalnie, bo nie wiem do kogo. Jadu w sobie nie 

mam, i raczej też nie odczuwałem, bo rekompensowałem to słodkim miodem, 

pisząc, że polubiłem czytajacych z fusów wróżbitów. Odnosiłem sie do 

paradoksalnego abstrahowania w nowatorskim stylu pisania, jak to Pani ujęła, 

próba nauki pisania, a w moim odczuciu odpowiadania. Coś podobnego zdarzyło

się w komentarzu do wiersza Barbary Elmanowskiej “Rozpływa mi się w ustach”. 

Pojawił się tam również NN, który próbował nowatorskiego stylu, później 

napisał, że to dla niego dobra zabawa. Kpina i ironia, jest uwielbianą formą 

w pisarstwie, dobrze rozbawia i uczy pokory, cierpliwości. Również polubiłem

taką formę ukrywania prawdy pod pozorem żartu. Wiem, że NN się nie obraża,

a raczej lubi się bawić i prowokować. Potem napisze coś sensownego, że było

mu przyjemnie :).Ja z kolei być może, również używam pewnej formy zaczepnej,

prowokacyjnej. Myślę, że to jest piękne, że w taki sposób możemy z sobą 

rozmawiać, wymieniać poglądy. Powoduje to w nas, że się uodporniamy na

jakikolwiek komentarz, na dobry, na nieodpowiedni, wulgarny itd., który tak 

jak Pani napisała, nie musi dotyczyć formy wiersza czy przekazu pewnych 

osobistych uczuć.

Nie mam żalu do nikogo, tylko do siebie samego. Przebaczyć sobie, 

to przebaczyć też innym. Pozdrawiam.


Podpis: (A) Wiesław Leszczyński



15. 2014-01-19

Polubiłem Panią lub Pana wróżbitę. Ładnie coraz piękniej. Na resztę pozostałych fusów przylecą ptaki, robaki – zapewne, by pożreć motyle i muchy. Po raz pierwszy coś mi się kisi i wisi, z wiersza prozy, i z prozy wiersza. Już tyle łamało się zasad, konwencji i schematów (chociaż staram się o poprawność, to lubię poeksperymentować „poezje”). Są dozwolone fałsze w muzyce, eksperymenty w malarstwie, i tak by można wymieniać jeszcze długo. Przepraszam, że staram się tutaj coś wyjaśnić :). Wcale tego nie robię, tylko odnoszę się do abstrakcji problemu. Bez złośliwości, w kisielu też można zakisić ogórka. To jakiś paradoks słodki z kiszonym, aromat z smrodem (to takie dosadne, ale już piszę, bo pewnie pojawi się w nastepnym komentarzu). To już zależy, kto jaki smak i gust preferuje. Ja bardzo lubię śledzie w czekoladzie (słone ze słodkim, to już lepiej współgra). Motyle raczej lubią namiętności, a muchy słodkie kiszony. Każdy może myśleć po swojemu. Jeden pisze wiersze prozą, a drugi proze wierszem. I to się czyta, i tamto. Sens istoty, nawet odurzonej obojętnie czym, dla autora pozostaje bez zmian. Czytelnik może rozumieć jak chcę, jak mu się podoba lub odpowiada. Lubię, kiedy ktoś stara się zrozumieć i zadaje sobie trudu by odpowiadać wierszem, który ma w sobie jad polskich pszczół (nie mam nic do pszczół, bardzo lubię gdy ukąszą, choć boli, ale ma wpływ na nasze uzdrawianie i sprawność umysłową, może chodzi o moją pracowitość?). Czy to zazdrość, złośliwość?. Faktycznie, jestem na portalu dosyć często. Wróżbitom z tej abstrakcji fusów powstają czary, aby przywoływać muchy, motyle, potem ptaki, robaki oraz wiele innych poczwar i stworów, by wystraszyć, smagać i ciąć grubą skórę. Myślałem, aby zrobić sobie przerwę na portalu, zapewniam, że się nie wystraszyłem, czasami wypada pomilczeć w ciszy, spokoju i pokoju ducha. Jestem już wiekiem swoim doświadczony i ciągle się uczę (zawsze to podkreślam, tego się nie wstydzę). Wróżbita lub wróżbitka nie potrafi się przedstawić choćby z imienia, ale dziękuję, że uważa mnie za niedoświadczonego młodzieńca (motyla) :), bo zawsze jestem młodym duchem i wciąż w życiu doświadczam na nowo. Każdy dzień przynosi coś innego. Nowe zmielone fusy zalane wrzątkiem z nowego czajnika, inny aromat itd. Za to czytający(a) z fusów nie rozumie, że doświadczone muchy lubią natrętnie dokuczać, kąsać, i na dodatek wstydzą się swojego imienia i nazwiska. Może się komuś wydawać, że to „proza”, ja już napisałem, że może to poezje. Tak jak u Stanisława Ignacego Witkiewicza, tylko, że bez rysunków. Mógłbym narysować gwiżdżący parą czajnik w piekle. A poza tym podaję tylko motto z „poezji” Witkacego „Do przyjaciół gówniarzy”, zaznaczam, że nie ma w tym złośliwości, pokornie przyjmuję uwagi od wróżących :).

A zatem motto: Kto się za ten wiersz obraża,

ten się sam za gówniarza uważa

Wiem, że czytajacy(a) z fusów się nie obraża, tylko się stara zrozumieć. W tym motto widzę dla siebie przewrotną metaforę :)

Natomiast Cyprian Kamil Norwid w wierszu „Pióro” zaczął mottem Bayrona: ...Nie dbając na chmury Panów krytyków, gorsze kładzie kalambury.

A tak na koniec co ma piernik do wiatraka. Lepszy wróbel w garści niż tatuś(gołąb) na dachu.

Pozdrawiam czarującego(ą) zaklinaczkę(a) w motyle i muchy czarownice.

Te komentarze wcale mnie nie dotykają, a wręcz bawią :). Dziękuje za nie, to zawsze jest inne spojrzenie kogoś czytającego inaczej, nawet jeśli nie rozumie, ale ile dla siebie ma radochy. Pisanie to jest przyjemność, jak zażywanie afrodyzjaków, to wie nawet początkujący motyl. Pewnie ktoś pomyśli, skoro się tłumaczy, to jest winien. A ten co kąsa, szuka dziury w całym. Winien nie winien, a wokół mnie zawsze pachnieć będzie, bo tak już jest u motyli. Chociaż bardzo też lubię kiszone ogórki, tym bardziej, że z własnego ogródka i potrafię to sam zrobić, zakisić :).


Podpis: (A) Wiesław Leszczyński



14. 2014-01-18

Bardzo ciekawy komentarz. Dziękuję, że mogłem przyciągnąć aromatem (dobrze, że nie współczuciem), który w swoim rodzaju jest intymny, a jednak dziwnym powonieniem przelotnej uwagi, bez złośliwości wciągnąłem do wspólnego czytania.

Ja Ja

Z docenianiem nas wszystkich jest różnie, jak w tych torebkach z fusami. Z jednych wyciśnie się więcej, z kolei z drugich mniej (eksport czy import, to teraz bez różnicy).

Czasami nawet jedna woda po kisielu, z jednej torebki nie wyciśnie tyle, z wielokrotną próbą czytania i zanurzania do wrzątku, jeśli to będzie bez pragnienia.

Pozostaje obawa, wstydliwość i bladość. Jest takie powiedzenie: "fus w herbacie(może być kawa, obojętnie jaki fus) zawsze opada na dno, a fus w "partii" pnie się w górę" :).

Cieszy mnie to, że z przelotnej muszki narodził się poetycki talent :)


Podpis: (A) Wiesław Leszczyński



13. 2014-01-15

Ten wiek pozwala na zaglądanie tak daleko w przyszłość, a może już tak blisko. Tyle jest niespodzianek :). Bardzo sobie cenię to, że nie ukrywa się Pani ze swoimi wierzeniami. Wystarczy, że podziwia Pani takich ludzi (tych prawdziwych), bo ile jest szarlatanów na ziemi, to drugie tyle. W tym podziwianiu jest w Pani pewna tajemnica, w tej zazdrości i, że widzi Pani bezsprzeczną ufność  w sacrum. Na pewno tak jest, że każdy smutek, w pewien sposób boli, ale łagodzi nieszczęście, bo właśnie ta ufność częstokroć przynosi ulgę :). Co do wierszy, są takie czasowe w sensie narracji, jest w nich dużo prawdy, ale w wierszu "Maskarada" trochę bym się nie zgodził, myślę, że każdemu wolno pisać, taki już nastał czas. Zmiany stuleci zawsze wnoszą coś innego. W tej epoce, w tamtej zawsze byli i będą nowi t.zw. klasycy (wieszcze – wybitni pisarze, poeci), o których to będzie się młodzież uczyć, bądź nie. Też lubię Mickiewicza, Tetmajera, Asnyka, Miłosza, Szymborską, jest ich bardzo wielu. Ostatnio polubiłem Marka Hłasko, a chociażby za to, że napisał cytuję: „nędza jest rzeczą wstydliwą”, i proszę, ilu jest takich dzisiaj, co się wstydzą, co pokazują, a tak naprawdę..., jest nędza. Nie wstydzą się ludzie z luksusów. I to sobie też chwalę, że nie mają wstydu, to są zmiany pokoleniowe, kulturowe, tożsamościowe, ale to już zostawiam w spokoju :). Zawsze liczy się pewien „umiar”. To trudne do ogarnięcia. Są specjaliści, krytycy, ludzie co z zawodu ( praca naukowa) zajmują się literaturą, poezją. Są amatorzy pasjonaci. I chwała im za to, że jeszcze mamy ich tylu. Mamy internet, dużo jest możliwości, ludzie lubią pisać, a z tego wszystkiego trzeba wybrać, to co najlepsze. Teraz jeszcze odkrywa się talenty z zamierzchłych czasów, wyciąga się nieznane rękopisy, wiersze z szuflady. W dziedzinie literatury, w tym poezji jest b. dużo możliwości, jest dużo konkursów - można się wykazać zdolnościami. Tylko jak w którymś z komentarzy napisała Pani Barbara Elmanowska, ja nazywam to „środowiskiem”, a wracając do komentarzu p.B. Elmanowskiej cytuję (przepraszam, że nawracam): „Wiem jednak, że obecny nurt jest właśnie taki, jak opisałam. I to nie ja neguję dawny, lecz krytycy. Problem pojawia się w momencie próby wydania wierszy. Jeśli nie mamy jednego wydawcy od lat, który nam ufa i jesteśmy pewni, że nas wyda (kazus Szymborskiej), jeśli dopiero startujemy na rynku wydawniczym, nikt nie przyjmie wierszy rymowanych. Często niemożliwy jest nawet druk w czasopiśmie literackim. To się odbywa w ten sposób - robi się spotkania dla młodych, aby wybrać ich wiersze do antologii. Na spotkaniach odrzuca się wszystkie wiersze, które nie pasują do ustalonego z góry nurtu (zresztą wiadomo, że jeśli przed dłuższy czas z czymś mamy do czynienia, to zaczyna się nam podobać). Potem wydaje się antologię ze ściśle wyselekcjonowanych wierszy, a krytycy rozpisują się o głosie pokolenia.”

Tutaj dopiszę tylko, że to jest smutne, że tak się dzieje. A Pani Maja Hypki kiedyś napisała, że trzeba mieć grubą skórę. Proszę, jak słowo może być cięte, a przeważnie poeci i pisarze, to kruche istoty (są wyjątki), za to są mocno wrażliwi i potrafią doceniać każdą cząstkę tkanki życia, i to, co nas otacza. Zmysłowość po prostu.Lubię z pomocą nowych technik medialnych szukać pisarzy, poetów, porównywać ich i, podpatrywać ich osobowość, zmysłowość itp.. Zawsze się przez to uczę, dowiaduję się pewnych nowych okoliczności itd. Dzieki temu, czyta Pani mnie, a ja czytam Panią. Tak może byśmy się nie poznali :). I to jest piękne.

Jak już napisałem, jestem „młodym” tylko co dopiero zacząłem, a już stary. Ale się nie boję, co przede mną w przyszłości. Mam zawsze nadzieję na szczęście. Czasu jest jeszcze tyle, jakby nie było go wcale :).

Pozdrawiam


Podpis: (A) Wiesław Leszczyński



12. 2014-01-11

Panie Zbigniewie, pieknie to Pan napisał. Coraz gorzej tym aniołom na ziemi, a szczególnie "Aniołom Stróżom". Nie strzegą nas od wszystkiego złego, bo chyba za bardzo polubili tą naszą tradycję ponad miarę. A czorty mają z tego, niezły ubaw. To co tam w niebie się wyrabia, skoro oni tu na hulanki?. To chyba nasz Kościół ich tutaj za często zaprasza :). Co na to wszystko Bóg Wszechobecny?

Pewnie już daje znaki, bo wodospad Niagara zamarzł. No pewnie coś się jeszcze wydarzy, ale kometa, która miała być drugim słońcem się rospadła. Pozostał jeszcze wulkan Yellowstone, no i Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej, wtedy kiedy mamy najwiekszy "Katar". 


Podpis: (A) Wiesław Leszczyński



« < 1 - 2 - 3 - 4 - 5 > »