Uwaga, wietrzę szuflady:-))) Niniejszy utwór wierszowany napisałam około 10 lat temu na jakiś wrocławski konkurs. Pozostał on bez żadnego odzewu ze strony organizatora, jednak moje serce wciąż radują te wersy, dlatego się nimi dzielę :-)
Żółć tego ptaka wyobrażam sobie nie w odcieniu kanarkowym, ale bliższą ognistym płomieniom. Ptak pełen niepokoju, ognisty, którego pióra tym mocniej skrza, im silniejszy wieje wiatr. Obraz, który przywołuje ten wiersz nie daje o sobie zapomnieć.
Wspaniałe doświadczenie, studia w Pradze. Proszę podpowiedzieć, gdzie można nabyć tomik "Przyodziany w nagość", bo na tej stronie jest wpomniane, że u Autora.
http://www.gwidonhefid.eu/index.php/atelier/8-tworczosc/11-przyodziany-w-nagosc
Zgadza się! I nie mogę przestać się lansować :-) Poprawiłam ten kolor, bo chyba szary był wcześniej. Wypatruję Twoich tekstów Maju i już grzeję klawiaturę do komentowania :-)
Chciałam dodać, że mogłaby to być również alegoria Youtube, które przecież taką tubą pełną dzikich ale też pięknych kwiatków jest
Dziękuję za komentarz. Nie dość, że stara, gruba, to jeszcze pisać nie umie. Kolejny powód do odegrania teatrzyku;-). Uwagi są bardzo cenne. Postaram się do nich odnieść. Słowa "pacz" i "rozpatrz" miały wprowadzić zamieszanie, zmienić trochę ton tej żałosnej wypowiedzi, na być może "komiczny". Teraz coraz więcej osób słyszę mówiących "paczę" zamiastrz "patrzę", więc dla mnie takie słowo jak "pacz" już istenieje w języku i funkcjonuje. "Rozpatrz" to taka postać rozpaczy, która jest rozpatrywaniem (negatywów). Wiem, że żadna teoria nie usprawiedliwia niechlujstwa (pacz: "zasłona") ale czasem efekt może być zabawny. Walka z przecinkami, jak z wiatrakami :-) Jeszcze raz dzięki za czas i trud przeczytania "Teatrzyku codziennej rozpaczy".
Przepraszam autora, jeśli poczuł się urażony kometarzem. Za bardzo się wczułam w tekst :-) Moim jedynym celem było napiętnować smutek natrętnie wracający, nękający wręcz, a nie autora. W żadnym razie. Ten tekst jest świetny. Gratuluję.
Erotoman gawędziasz! Kłąmać też trzeba umieć! Żałosny błazen z tego smutku. Fakt, odczepić się nie chce... ale tak też jest pięknie. Nie przeszkadza pięknu. Chyba.
Obca w soim mieście. Doskonale to rozumiem. O ile prościej byłoby, gdyby znaki drogowe nam się kłaniały, drzwi tramwaju otwierały zawsze tam gdzie stoimy na przystanku, a witryny sklepów witały z uśmiechem i pytały o samopoczucie. Czy tylko gawrony maja prawo czuć się wszedzie jak u siebie?